Pierwsze lakiery jakie Wam pokażę to
Flormar. Buszując w warszawskiej Promenadzie natknęłam się na wyspę tej firmy,
a Pani skusiła mnie promocją 5 lakierów za 30 zł, więc rzuciłam się w wir
wybierania.
Flormar 418
pojemność: 11 ml
dostępny: na wyspach Flormar i stronie
internetowej http://www.flormar.com.pl/
finish: shimmer
Największy problem mam z określeniem koloru. Widzę nuty
szarego, zgaszonego brązu i śliwki. Jakkolwiek go nie nazwać jest bardzo
jesienny. Ciemny, acz dzięki drobinowemu wykończeniu, nie jest ponury i
przyciąga wzrok.
Maluje się nim bardzo
dobrze (niech nie zwiedzie Was lakier na moich skórkach, winić za to trzeba
moje umiejętności, nie konsystencję lakieru ;) ). Pierwsze zdjęcie przedstawia
jedną warstwę, która w zasadzie wystarcza – kryje od razu. Dalsze zdjęcia to
już dwie warstwy, nie ma większej różnicy.
Pędzelek standardowy, prosty i wygodny w użyciu. Jedyna
rzecz, która nie do końca mi pasuje to kształt nakrętki, czasem trzeba się z
nią pobawić zanim dobrze się ją chwyci.
Lakier schnie szybko – pierwsza warstwa to kwestia
kilkunastu sekund, druga odrobinę
dłużej. Utrzymuje się bez odprysków do 3 dni przy intensywnym
eksploatowaniu dłoni ;). Często noszę gumowe rękawiczki, dużo zmywam, a na
dodatek moje paznokcie są bardzo miękkie, wyginają się, więc 3 dni to naprawdę
świetny wynik. Połysk bez topcoat’a nieco zanika po dwóch dniach, ale lakier
wciąż pięknie się prezentuje.
Łatwo się zmywa i nie barwi płytki.
Mimo, że zazwyczaj nie maluje paznokci tym samym lakierem
przez kilka dni pod rząd, ten urzekł mnie swoim niecodziennym odcieniem,
śliwkowym połyskiem i tym, że tak świetnie pasuje do wrześniowej pogody ;)
Macie już jakieś doświadczenia z lakierami firmy Flormar?
Jak oceniacie moją pierwszą recenzję? Podzielcie się ze mną swoimi uwagami J
M.
M.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz